wtorek, 12 grudnia 2017

Cześć ponownie,

powolutku sobie działam. Skończyłem już latarnie, które będą na rufie. Póki co ich nie montuje, bo znając siebie, przed ukończeniem statku ułamie je fifdziesiąt razy, więc poczekają grzecznie w pudełku na odpowiedni moment.


Działam dalej z masztami. Kolejne etapy: malowanie akrylem, malowanie olejem, montaż lin (na zdjęciach). Przez weekend planuje wziąć się za brudzenie. Póki co czekam, aż porządnie wyschnie, bezbarwny akryl nałożony na wcześniejszy olej.




Kombinuje już ostro nad takielunkiem. Maszty przyłożyłem na sucho do pokładu, żeby wyłapać ewentualne korekty, które jeszcze muszę zrobić.


Z uwagi, że oryginalnie takielunek nie uwzględniał wielu lin i niektóre rozwiązania mocno upraszczał, trzeba się teraz porządnie zastanowić i rozrysować wszystkie nitki, aby nie było potem wtopy.
I znalazłem coś nad czym się teraz głowie. Część olinowania będzie szła zaraz przy tylnej części masztu. Potrzebuje tam otwór, którym te liny będą w stanie przejść na niższy poziom. Nie wspominam już o miejscu gdzie liny te będą wiązane...


No to teraz linijka w dłoń i malujemy :D Jak to ładnie nakreśle i nie będę się tego wstydził to może pokażę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz