okres przed świąteczny był dość intensywny z zawodowego punktu widzenia, stąd prace powolutku pełzły do przodu. Do ostatniego postu poprawiłem malowanie pomiędzy wzmocnieniem, a linią wody. Kilka razy poprawiane zabrudzenie w tym miejscu zaczęło się dośc mocno różnić od reszty. Próby zmycia farby olejenej, która wnikła w szczeliny nie wiele dawały. Trzeba to było przemalować raz jeszcze. Jak już "naprawiłem" burtę, przyszedł czas na lakier satynowy Vallejo. Muszę przyznać, że powłoka, która pokryła statek pozytywnie mnie zaskoczyła.
Później skupiłme się na dokończeniu rufy. Panie weszły na pokład ;)
Suchum pędzlem wyeksponowałem dachówki.
Całość prezęntuje się nastepująco.
Na wcześniejszym zdjęciu możecie zaobserwować ciemne zabrudzenia na dnie kadłuba. Próbowałem jakoś postarzeć dno, ale chyba nie tędy droga. Miała to być imistacja brudu zgromadzonego w nierównościach dna, ale nie za bardzo mi to wyszło. Próbuje się jakośc z tym oswoić ale chyba to zmyje. Może ktoś ma pomysł co w tym temacie zrobić? Kadłub dostał delikatne akcenty glonów, czego na zdjeciu nie widać (lampa za mocno sie odbijała, może kiedys zrobie zdjecia w innym świetle i będzie to lepiej widoczne).
Kolejnym etapem było dorobienie uchwytów na pokładzie i burtach wewnątrznych pod działa pokładowe. W ruch poczedł drut mosiężny 0,4mm2.
Do poczerniania mosiężnego drutu używam specjalnego środka kupionego na allegro za około 30zł. Efekt możecie zaobserwać zarówno na pokładzie ja i na łańcuchu do płetwy. Taki płyn to fajna sprawa do mosiądzu. Nie robi skorupy na elemencie jak to było by w przypadku farby, lecz tworzy czarny cieniutki nalot, wyostrzając szczegóły.
Na koniec aktualne element będący w obróbce. Dziub statku. Łączenia i zbędne dziurki zostały zaczpachlowane i jutro zostaną pomalowane.
To tyle :) Do usłyszenia.